Styl życia
Salvador Dali i Julio Iglesias, Pedro Almodovar i Penelope Cruz, Pizarro i Gaudi. Bardzo możliwe, że dawno temu każde z nich było wołane z podwórka przez mamę na gazpacho lub paellę. I co prawda do dziś nie wiadomo, czy za ich sławą i talentem stoją dojrzewające w słońcu pomidory lub najwspanialsze owoce morza zjadane w dzieciństwie, ale jedno jest pewne – w tym artykule zawędrujemy do najsmaczniejszych rejonów Hiszpanii. Powiedzieć o Hiszpanach, że są ludźmi pogodnymi, to jakby nic nie powiedzieć. Hiszpanie są rozkochani w życiu, zabawie, odpoczynku i celebrowaniu małych, przyjemnych chwil. Ciężką pracę, punktualność i biurokrację traktuje się tutaj jako przykre obowiązki codziennego życia. Nie liczcie na to, że zostaniecie obsłużeni w kiosku z gazetami tak po prostu. Nawet, jeśli kolejka za Wami będzie już jak z realiów „Misia”, sprzedawca zapyta, jak się czujecie, czy macie dobry dzień. Wymiana drobnych uprzejmości w Hiszpanii to norma, tak jak mówienie sobie w Polsce „dzień dobry”. Tutaj naprawdę nikt się nie spieszy. Leniwcy! Nieroby! Mało produktywni! Tak czasami określani są Hiszpanie. Ale zastanówmy się, co naprawdę jest ważne w życiu. Pracowanie ponad normę, zdobywanie uznania w oczach innych, czy serdeczne kontakty z ludźmi i zdrowie? No właśnie. W Hiszpanii można odnaleźć receptę na długie, szczęśliwe życie. Hiszpanie nie dzielą się na młodych i starych, ale tańczących i nietańczących, tak to chyba można określić w skrócie. Tutaj ciągle trwają większe i mniejsze fiesty, kolacje to wielogodzinne spotkania z rodziną i przyjaciółmi a muzyka płynie zarówno z przenośnych głośników, jak i grana jest na żywo. Co dość ciekawe, Hiszpanie potrafią doskonale bawić się bez alkoholu. Co prawda ich wina są niezrównanie bogate w smaku, ale dobre jedzenie i towarzystwo zazwyczaj wystarczają, by tańczyć do rana.
Styl kulinarny
Tapasy, chłodniki, deski serów, owoce morza, najróżniejsze mięsa i pomidory, pomidory, pomidory – tak, tego wszystkiego z pewnością posmakujecie w Hiszpanii. Ale z pewnością zaskoczy Was szalona i chyba dość nieoczywista miłość Hiszpanów do… majonezu. Polewa się nim prawie wszystko. I nie, żeby były to zgrabne kropki białego sosu – leje się go jak popadnie, w ilościach liczonych na litry. Placki ziemniaczane z majonezem, krewetki, kalmary skąpane w jasnym sosiku, street food w bułeczkach jest aż nim nasączony. Być może, Hiszpanie już lekko znudzeni oliwą, zaczęli ją przerabiać na ten wysokokaloryczny dodatek, ale ilość, w jakiej jest dodawany do potraw przyprawia o zawrót głowy. Nie zmienia to oczywiście faktu, że kuchnia hiszpańska w lwiej części jest kuchnią lekką, zdrową i niesamowicie smaczną. Wszyscy kojarzymy ją z doskonałą oliwą, pomidorami, pachnącymi warzywami i niezrównaną, surową szynką. Ale prawdziwym złotem, po które mogą sięgnąć w Hiszpanii smakosze, są owoce morza i ryby. Hiszpania oferuje najsmaczniejsze dary mórz w naprawdę przystępnych cenach. W restauracjach, na straganach i mniejszych barach zjemy doskonale przyprawione i świeże ryby i owoce morza. Warto posmakować tuńczyka błękitnopłetwego, to ten sam gatunek ryby, której ceny na nocnych targach w Nowym Jorku czy aukcjach w Tokio sięgają setek tysięcy a nawet milionów dolarów. Oczywiście, znajdziemy go w eleganckich lokalach, ale naprawdę warto się na niego skusić. Doskonałe, ogromne krewetki, ostrygi, małże i langustynki dostępne są powszechnie. Hiszpanie kochają sardynki i sardele, przygotowują je na wiele sposobów, jednym z ciekawszych jest przyrządzanie ich na grillu. Spotkacie je w beczkach wypełnionych osoloną wodą – w ten sposób przechowuje się je tak, by nie straciły swojego aromatu i smaku. Zupełnym szaleństwem i punktem do odhaczenia na liście najdziwniejszych przysmaków świata są z pewnością percebes, inaczej kaczenice. W przewodnikach kulinarnych znajdziecie też określenie gatunku – to pąkle, skorupiaki, które wyglądają jak połączenie pazura, łuski smoka i łapy dinozaura. To naprawdę dziwne stworzenia, które żyją przymocowane do nadbrzeżnych skał, oblewanych słoną wodą oceaniczną. Są drogie, ale jeśli gdzieś wpadną Wam w ręce – jedzcie koniecznie! Hiszpanie i Portugalczycy uważają je za „wodne trufle”, stanowiące kwintesencję dobra, jakie może zaoferować człowiekowi ocean. Świeże, pachnące morską wodą, delikatne, chrupiące. Warto kosztować nieoczywistych dań, szczególnie w Hiszpanii. Wielu z nich nie znajdziecie w innych miejscach Europy.
Ciekawostka
Zbiory percebes są bardzo niebezpieczne. Pracownicy fizyczni musza wchodzić na śliskie, strome skały, o które stale roztrzaskują się oceaniczne fale. Zdarzają się wypadki śmiertelne. Ocenia się, że podczas zbiorów percebes ginie średnio pięciu rybaków rocznie.