Klasyka to ład, harmonia i spokój. A także wierność tradycji i panującym normom. Awangarda burzy zastany świat i wprowadza nowe porządki. Gdybyś miała siebie samą określić: która z tych postaw jest ci bliższa? Jesteś posłuszna czy zbuntowana?
Bezpieczna klasyka
Określeniem „klasyka” obdarzamy stylizacje odwołujące się do takich zasad estetyki, jak harmonia, proporcja i ład. Szafa klasycznie ubierającej się kobiety zawiera kilkanaście uniwersalnych elementów garderoby (kostium, damski garnitur, ołówkowa spódnica, topy w różnych kolorach, mała czarna itp.), które można zestawiać w rozmaitych wariantach i które zawsze będą wyglądały elegancko i stosownie. O tak ubranej osobie powiemy, że wygląda dobrze w każdej sytuacji, że ma smak i wyczucie. Specjalnie nie rzuca się w oczy, ale jest zadbana i estetyczna, po prostu - klasa sama w sobie. Klasycznie można mieć też urządzone mieszkanie czy nakryty stół.
Dress code
Kwintesencją klasyki jest biurowy i biznesowy dress code. Przysłowiowe „panie z banku” zawsze wyglądają podobnie: jasna, najlepiej koszulowa bluzka, ciemna spódnica, dyskretna biżuteria, delikatny makijaż. Kobieco, skromnie, elegancko. Tak powinna wyglądać osoba, która przyjmuje klientów i reprezentuje bank na zewnątrz. Poczucie ładu i bezpieczeństwa, stabilność – tego przecież klient oczekuje od instytucji finansowych. Podobne zasady dotyczą urzędów i firm taktujących poważnie siebie i klientów. W większości korporacji również obowiązuje dress code, co sprawia, że ich pracownicy - z wyglądu przynajmniej - niebezpiecznie się do siebie upodabniają.
Awangardowy, czyli jaki?
Problem z tym określeniem polega na tym, że teoretycy kultury już jakiś czas temu ogłosili koniec awangardy w sztuce i twórczości. „Wszystko już było!”, twierdzą, a teraz możemy jedynie przerabiać, dekomponować, dekonstruować… Nic nowego nie da się już wymyślić, bo żyjemy w epoce „ponowoczesności”. Czy spece od kultury mają rację, trudno tutaj orzec, ale mimo to każdy z nas choćby intuicyjnie wyczuwa, na czym polega zjawisko awangardy. Choćby na przysłowiowym „kwiatku do kożucha”. Jeśli założę granatowy kostium i szpilki, a do tego wianek z polnych kwiatów na głowę, to… z pewnością wzbudzę poruszenie. Każdy (przynajmniej w naszym kręgu kulturowym) czuje, że coś tu nie gra. Takie połączenie to awangarda, bo burzy ustalone normy i przyzwyczajenia (wianek z polnych kwiatów pasuje, jeśli już, do zwiewnej, białej sukienki w stylu boho). Pytanie, ilu z nas ma odwagę być awangardowym (oczywiście, nie każdy musi mieć na to ochotę).
Co nam w duszy gra
Nie da się zaprzeczyć, że nasz strój, otoczenie i upodobania estetyczne w dużym stopniu zdradzają to, jacy jesteśmy. Uważają tak nawet niektórzy psychologowie, interpretując elementy naszego ubioru czy ogólniej – wyglądu, jako przejaw pewnych cech wewnętrznych, przeżyć, kompleksów, problemów lub ich braku. Na przykład, osoba, która mimo dorosłego wieku preferuje styl grunge, zdradza skłonność do buntu i swego rodzaju niedojrzałość. Ciągle jest nieposłuszną nastolatką próbującą zrobić na złość mamie i nauczycielom (teraz być może szefowi). Z kolei osoby, które dobrze czują się w różnego typu uniformach: mundurach czy kostiumach, ujawniają przez to sympatię do usystematyzowanych, sztywnych struktur i chęć podporządkowania się autorytetom. Jeśli spojrzeć na swój styl od tej właśnie strony, łatwo dojść do wniosku, że klasyka dominuje u osób raczej konserwatywnych i tradycyjnych, zaś elementy awangardowe częściej spotkamy u tych, którzy lubią łamać reguły i konwenanse.