Zmiany klimatyczne są już nieodwracalne. Możemy zatrzymać jednak ich dalszy postęp, co przeważy o losie planety. W naszej serii „Smakuj odpowiedzialnie” przekażemy Wam wskazówki odnośnie tego, jak niewielkie działania jednostki mogą wpływać na ślad węglowy. Dziś zaczniemy od większej troski o to, co jemy, ale przede wszystkim – jak często kupujemy.
Wegetarianizm to nie wszystko
Nie jest tajemnicą, że dieta mięsożerców zostawia po sobie znacznie większy ślad węglowy, niż dieta wegan lub wegetarian. Dieta oparta o produkty mięsne, w szczególnie mięso czerwone, sprawia, że dana osoba produkuje aż 7 kilogramów CO2 – smakosz, który odstawił mięsa i wybrał warzywa, owoce, jaja czy nabiał, uwalnia aż o połowę mniej dwutlenku węgla. Ale i w przypadku diet roślinnych znajdą się produkty, które zwiększają ślad węglowy – są to dania wysoko przetworzone, jak kotlety sojowe czy niektóre egzotyczne owoce. Jak oszacowała angielska firma Carbon Footprint, dwa awokado kupione w Anglii to równowartość 846 gramów czystego CO2 wyemitowanego do atmosfery, czyli dwa razy więcej niż w przypadku kilograma bananów. Te liczby są znane, ale nie są wszystkim – kluczowe jest bowiem także to, ile faktycznie jedzenia kupujemy, a ile ostatecznie wyrzucamy, bo nie jesteśmy w stanie go dojeść. Kupowanie nadmiaru jedzenia to nie tylko zwiększanie podaży przez pozorny popyt (a więc przyczynianie się do jeszcze większej produkcji), ale też marnowanie żywności. Okazuje się bowiem, że 1/3 produkowanej na świecie żywności nie jest konsumowana. Obliczenia przeprowadzone w USA pokazują, że marnotrawstwo jedzenia stanowi ok. 30% śladu węglowego przeciętnej diety amerykańskiej.
Jak temu zapobiec?
Możemy i powinniśmy kupować mniej jedzenia. Przyzwyczajeni do konsumpcjonizmu, nauczyliśmy się, że nasza lodówka przyjmie każde ilości produktów – bardzo często jednak nie wykorzystujemy tych, którym kończy się data ważności, ale kupujemy kolejne lub zamawiamy z dowozem. Ale jest rozwiązanie, bowiem przepisów na dania „z resztek’, a więc z tego, co pozornie nie wydaje się pełnoprawnym daniem, jest mnóstwo. Wystarczy więc, że następnym razem, otwierając lodówkę, przyjrzymy się nieco dokładniej jej zawartości – czasem można wyczarować coś pysznego z naprawdę podstawowych produktów. Co polecamy?
Pomysły na dania z resztek
- Nie wyrzucaj piersi z kurczaka, której nie dojadłaś w trakcie niedzielnego obiadu. Z powodzeniem nada się jako główny składnik dorzucony do mieszanki sałat i polany dressingiem albo oliwą z przyprawami.
- W lodówce masz trochę warzyw, które nie wyglądają już reprezentacyjnie, ale żadnego pomysłu na ich wykorzystanie? Tarta to jedyna odpowiedź. Przyjmie cokolwiek chcesz, możesz dorzucić do niej kalafiory, pomidory czy paprykę, a następnie zalać jajeczną masą. To pyszny obiad na ciepło.
- Z obiadu zostało sporo ugotowanych już ziemniaków? Świetnie – to doskonała masa na kotlety ziemniaczane – dodaj do nich koperek i delikatnie obtocz w bułce tartej, a następnie usmaż na maśle.
- Szukasz prostego pomysłu na obiad z nieprzekombinowanych składników? Postaw na kotlety jajeczne – możesz do nich dorzucić dowolne warzywo, które zalega Ci w lodówce.
- Makarony zgromadzone podczas lockdownu wysypują się z szafki? Wykorzystaj je do zapiekanki makaronowej – dodaj dowolne dodatki, które masz w domu, zalej sosem pomidorowym lub masą śmietanowo-jajeczną i przyprósz serem.
- Kotleciki warzywne? Oczywiście! Jeśli z obiadu zostały Ci ugotowane brokuły lub kalafior, wystarczy, że przeciśniesz je przez praskę, dodasz jajko i bułkę tartą, a następnie usmażysz.
- Za dużo pieczywa? Chleb czy bułki możesz zamrozić, a czerstwe pieczywo skroić i uprażyć na grzanki do zupy.
- Jeśli przypadkiem ugotowało Ci się za dużo ryżu czy kaszy – nafaszeruj nim gołąbki, cukinię lub paprykę, dodaj sos i zapiecz w piekarniku.